Winobranie 2009 - trudno się bawić do muzyki której się nie słucha...


Nie jestem zadowolony z Winobrania. Podobno radni przeznaczyli w tym roku na tą imprezę 500 tys. PLN. Sorry- ale za taką kasę można mieć festiwal na światowym poziomie. A tak- no cóż, obserwuję nie odpowiadające mi gusty muzyczne obecnej władzy organizującej imprezę, która jak widzę ma bardziej masowe gusty.

Są w Polsce fajne festiwale muzyczne na które przyjeżdża po kilkanaście- kilkadziesiąt tysięcy ludzi z całego kraju. Sam jeżdżę na Reggaeland do Płocka, Ostróda Reggae Festiwal, Summerjam w Kolonii. Nie wspomnę o europejskich mega imprezach w rodzaju ściągającego milionową publikę londyńskiego Notting Hill Carnival organizowanego przez tamtejszą społeczność karaibską.

Wszystkie te imprezy mają jeden mianownik- są stworzone przez ludzi, nie przez polityków. Są bardziej autentyczne. I chyba bez porównania bardziej wielokulturowe.

Winobranie jest imprezą wciąż zbyt sztuczną, tworzoną zbyt odgórnie. Jest imprezą jednej, przewidywalnej i już znanej kultury muzycznej. To wielki festyn, wielki jarmark. Tylko czemu taki drogi? Te pieniądze winny się zwrócić, taka impreza za tyle pieniędzy powinna przyciągnąć do miasta kilkadziesiąt tysięcy fanów, mieszkających na gigantycznym polu namiotowym.

Tymczasem- na co idą te pieniądze? Jakieś reggae, ale takiego reggae słuchają rodzice mojego kolegi Marcela, a on sam już tworzy współcześniejsze, taneczne ragga. Polski hip-hop i polski rap. To jest. Istnieje. Bardzo fajnie że chociaż w tym gatunku zrobiono cały festiwal w mieście gdzie nie dzieje się nic takiego. Może choć on przyciągnie przyjezdnych- jest to krok w dobrą stronę.

Ale jak popatrzymy w portale społecznościowe, czego słuchają młodzi ludzie i co jest dziś grane w klubach, to będzie to raczej dancehall, ewentualnie dubstep, grime i d’n’b. Pamiętam w zeszłym roku bodajże scena dla młodych była pod palmiarnią. Plątały się tam tylko pojedyncze osoby. Totalny niewypał  imprezowy- być może dystans ok. 1,5 kilometra od reszty imprezy to za daleko?.

We wrześniu 2009 brałem udział w polskim pochodzie karnawałowym. Na Ząbkowskiej w Warszawie. Tydzień wcześniej brałem udział w tonącym w rytmach muzyki soca karnawale Notting Hill w Londynie, i świetnie się bawiłem do dancehallu, do soca, do dubu, grime’u i dubstepu. Zielona Góra? W tym roku chyba sobie podaruję.

Fotografie: Polskie festiwale muzyczne














































Komentarze

Popularne posty